Drodzy czytelnicy – proszę się przygotować na wpis nietypowy. To nie będzie opis kolejnego konkretnego miejsca na świecie, a raczej oryginalna instrukcję obsługi skomplikowanego systemu funkcjonowania busów w Ugandzie. Ale proszę mi uwierzyć, że bez moich wskazówek podróżowanie po tym pięknym afrykańskim kraju może być mocno utrudnione.
Mogę się założyć, że niemal każdy z nas choć raz borykał się z tak zwaną instrukcją. Są dwie szkoły: albo zupełnie lekceważymy wytyczne dotyczące montażu szafki kuchennej, telewizora i pralki i działamy intuicyjnie lub (druga metoda): postępujemy zgodnie z dołączoną instrukcją.
Otóż spieszę z dobrą radą dla wszystkich słuchaczy: proszę ściśle trzymać się moich wskazówek. A jeśli ktokolwiek z was wybiera się do Ugandy i chciałby podróżować lokalnymi środkami transportu, to moje wskazówki mogą okazać się
przydatne..
Oto INSTRUKCJA OBSŁUGI TRANSPORTU ZBIOROWEGO W UGANDZIE.
- Znajdź właściwy dworzec busów. To nie jest takie proste, bo na przykład w stolicy Ugandy, Kampali, jest ich kilka. Zatem na dzień dobry: czeka cię loteria. A jak dojechać na właściwy dworzec? Ano trzeba skorzystać z usług
panów jeżdżących na motorkach, zwanych tutaj boda-boda.
To najpopularniejszy sposób podróżowania po miastach, miasteczkach i wsiach Ugandy. Motorków jest ich tak dużo, że wystarczy machnąć ręką do pierwszego lepszego motocyklisty i zapytać go o dworzec, z którego odjeżdżają busy do
naszej docelowej miejscowości. Jeśli z pewnością siebie twierdzi, że wie, gdzie jechać – mamy to!
- Dojeżdżasz na dworzec, a przed tobą kolejne wyzwanie. Musisz znaleźć właściwy pojazd spośród – mniej więcej – tysiąca takich samych samochodów.
Wszystkie metody szukania są dozwolone, zatem liczę na twoją kreatywność! Osobiście polecam stary i sprawdzony sposób, który brzmi: „koniec języka za przewodnika”. Ta zasada działa zawsze i wszędzie – niezależnie od szerokości
geograficznej.
- Po kwadransie szukania w końcu namierzyłeś właściwy pojazd. Brawo ty! Teraz wejdź do środka pojazdu. Jeśli jest pusty, to prawdopodobnie masz godzinę wolnego, albo i dwie godziny. Bus nie odjedzie, zanim się nie zapełni w 150%. Ale radzę ci już teraz – zajmij dobre miejsce, bo to będzie kluczowa decyzja decydująca o twoim komforcie przez kolejne godziny. Wróć! Czy ja nie użyłem aby słowa: „komfort”?
Cofam to wyrażenie, bo mogę cię zapewnić o jednym: o jakiejkolwiek namiastce
komfortu możesz już teraz zapomnieć. A na czym polega dobre miejsce? Otóż najlepsze jest to z przodu, tuż obok kierowcy. Ekskluzywny fotel czeka na ciebie! I zapewniam, że ten, kto zjawia się jako pierwszy,
zajmuje to siedzenie w pierwszej kolejności.
- Przez godzinę czekania na odjazd, musisz nauczyć się zwrotu : „no, thank you” ,
bowiem użyjesz go jakieś 423. razy. Wobec kogo? Ano wobec handlarzy: jedzeniem, piciem, zegarkami, ręcznikami, termosami, słuchawkami i garnkami, którzy 423. razy będą podchodzili do twojego okienka w busie i próbowali przekonać cię do tego, że bez zakupu ich patelni albo garnka, twoja dalsza podróż będzie niemożliwa.
- Przez ten czas obserwuj, jak powoli twój bus zapełnia się ludźmi oraz: workami ze zbożem, materacem, wielkimi pakunkami, torbami, a nawet klatką z kurami. Spokojnie, tutaj wszystko się zmieści. Ludzie też. Do ostatniego miejsca. A nawet więcej. Kierowcy mają zainstalowane w środku specjalne składane siedziska, na których usiądą kolejni pasażerowie. Proszę mi uwierzyć – nawet 10 centymetrów w naszym pojeździe nie może pozostać niewykorzystanych.
- W końcu następuje przełom, czyli: nasz pojazd rusza! Przed Tobą 87. kilometrów do celu. Bus jedzie powoli, ospale, wszak wszędzie są gigantyczne dziury w drogach.
Przy okazji kierowca omija też kozy i krowy, które chodzą sobie po poboczu albo i na środku szosy. Ta podróż potrwa trochę dłużej niż miałoby to miejsce w Europie.. Ciężko stwierdzić, że w Ugandzie jest ruch lewostronny, bo tu się jeździ całą szerokością drogi, slalomem, żeby nie zgubić zawieszenia. - O! Korek! Myślisz sobie: „szybko pójdzie”. Ale nie poszło. Zator trwał ponad dwie godziny. Okazało się, że rozkraczyła się ciężarówka na skrzyżowaniu głównych dróg.
W busie nikt oprócz ciebie nie przejął się tym. W Afryce czas nie istnieje. Nie ma takiego pojęcia. Podróżniku – to najważniejsza rada, której ci dzisiaj udzielę . Zapomnij o słowie: czas. I tylko kury gdaczą w klatce z tyłu. Ale nie wiadomo, czy to ze zniecierpliwienia, czy też powód jest inny. Kury to tajemnicze istoty, więc i tak nie wnikniemy w ich potężne umysły… i nawet nie próbujmy.
- (Dwie godziny później): korek się skończył! W końcu ruszasz!! Średnia prędkość pojazdu: 30 kilometrów na godzinę. Nieważne. Byle do przodu!
- Kilka godzin później – w końcu dojechałeś! Pora odtrąbić sukces, choć na zewnątrz jest już ciemno. Jak wygląda stosunek czasu do liczby przejechanych kilometrów? Ano już podrzucam dane: przebyty dystans: 87 kilometrów. Czas przejazdu: 6 godzin. Brawo! Witaj w Afryce.
TUTAJ przeczytasz o tym, jak stać się mężczyzną w pewnym plemieniu w Etiopii.
Niepublikowane opowieści z podróży można przeczytać w moich książkach . Kliknij tutaj, żeby kupić książki.
Chcesz być na bieżąco? Kliknij tutaj i polub ten blog na Facebooku!