No dobra, czas na balety! Karnawał, nie karnawał, ale prawda jest taka, że czasami człowiek musi mieć wychodne i pofikać sobie na mieście. Dzisiaj opowiem o tym, jak wygląda taki idealny wieczorny wypad w stolicy Tajwanu. No i odpowiem na pytanie: gdzie obecnie najlepiej zabawić w Tajpej.

Wyobraź sobie, że jesteś mieszkanką Tajwanu. Powiedzmy, że dwudziestoletnią. (Hmm, powiesz, że w rzeczywistości jesteś facetem, i to około czterdziestki? Nie szkodzi, od czego jest wyobraźnia?)
A zatem jesteś tą atrakcyjną i młodą Tajwanką, zbliża się sobotni wieczór, a ty chcesz jakoś odreagować stresy związane ze szkołą lub pracą. Czas zatem wyjść na miasto. A że mieszkasz akurat w Tajpej, czyli kilkumilionowej, nowoczesnej metropolii, zatem zadanie masz ułatwione. Możliwości jest tutaj multum, bo Tajwańczycy kochają nocne życie. Ale w ostatnich latach, w tym mieście, wszystkie drogi prowadzą do miejsca, które stało się niezwykle popularne. A nazywa się ono Ximending. I to tutaj się będziesz dzisiaj bawić, moja piękna!

Co kryje się za ta nazwą? Otóż jest to potoczne określenie okolic w obrębie stacji metra Ximen, znajdującej się w samym centrum Tajpej. Już po wyjściu z podziemi zauważasz malunek tęczy na chodniku wypisaną wielkimi literami nazwą stolicy, przy którym zawsze ktoś pozuje do zdjęć. To jedno z najbardziej instagramowych miejsc w Tajpej, więc i tym cykasz tam sobie selfie.
Nawet jeśli wylądujesz tutaj w środku nocy, to i tak będziesz się czuła jak w dzień.

Chyba nie ma w tym mieście miejsca, gdzie na niewielkim fragmencie miasta byłoby aż tak intensywne nagromadzenie neonów, reklam i tablic świetlnych, jak właśnie tutaj. Ba, możemy nawet powiedzieć, że okolice wyjść ze stacji metra Ximen to tajwański odpowiednik nowojorskiego Times Square. Wszystko tu miga, świeci, razi w oczy i zachęca do zabawy, i chyba o ustawie ograniczającej szpecące reklamy nikt tutaj nie słyszał, i pewnie jeszcze długo nie usłyszy. Choć te mocne światła muszą najwidoczniej zachęcać imprezowiczów, skoro nawet o północy w Ximending są tłumy ludzi. Tu się jada, bawi, rozmawia, tańczy, robi zakupy i spotyka z przyjaciółmi. Tutaj się dzieje.

Ulice, ponad którymi rozciągnięto setki lampionów, są pełne kawiarni, barów, restauracji i sklepów. Najbardziej popularnym sportem tutaj jest spacerowanie w tę i z powrotem i lansowanie się – wszak bywać tutaj jak najbardziej wypada! A najlepiej jeszcze dzierżyć w dłoni kubek (a raczej wielki kubas) ze słomką, wypełniony napojem, bez którego nie można wyobrazić sobie Tajwanu. A mowa o bubble tea, czyli herbacie na zimno z dodatkiem małych kulek z tapioki. I tak się składa, że ten rarytas (który zresztą w krótkim czasie podbił niemalże cały świat) można tutaj kupić wszędzie. Warto się rozejrzeć dookoła i poszukać pewnej kawiarni, gdzie serwują (podobno) najlepsze bubble tea w całym Tajpej, i to od wielu już lat! A poznamy ją po kilkusetmetrowej kolejce chętnych.

Kolejna atrakcja, bez której nikt w Azji nie wyobraża sobie wychodnego, to jedzenie. Tutaj kochają jeść (niezależnie od pory dnia), a w tej okolicy punktów serwujących pyszne przysmaki na pewno nie brakuje, co to, to nie. Jedzenie uliczne rządzi i basta! Możemy wybierać spośród setek mniej lub bardziej ekskluzywnych restauracji oraz malutkich kramów i straganów serwujących to, czego tylko dusza zapragnie.

W roli głównej występują mięsa i owoce morza, przyrządzane na różne sposoby. I tak na przykład możemy zjeść krewetki, tuńczyka albo kalmary, ale też świńskie uszy, płuca, czy kurze łapki, które są przysmakiem na Tajwanie. A może preferujesz dietę bezmięsną? To polecam w takim razie… śmierdzące tofu, kolejny z tutejszych rarytasów, albo słynne stuletnie jaja, których koniecznie trzeba spróbować choć raz.
Mniej lub bardziej aromatyczną woń setek potraw czuć tutaj niemal bez przerwy, bo jedzenie jest nieodzownym elementem spędzania wolnego czasu… A co dla ducha? Możemy na przykład potańczyć w jednym z klubów, porozmawiać w kawiarni albo też… wejść do jednej ze świątyń tutejszej rozrywki. A mam na myśli lokale, w których – jeden obok drugiego – ustawiono dziesiątki, podobnych do siebie, automatów.

Zasada jest prosta: po wrzuceniu monety uruchamia się metalowa łapka, w którą musimy złapać jedną z kilkunastu, słodkich do granic możliwości, maskotek. A ta, którą uda nam się złowić, należy do nas. Banalne? Może i dla nas tak, ale tutaj, na Tajwanie, automaty z pluszakami to prawdziwy hit, a lokale z nimi znaleźć można niemalże na każdym kroku.

No, ale nie zapominajmy, że jesteś atrakcyjną i młoda kobietą, i do tego pochodzisz z Tajwanu, a tam zakupy są nieodzownym elementem spędzania wolnego czasu. A to, że jest akurat noc? A komuż to przeszkadza? W Ximending sklepy są pootwierane dla wszystkich chętnych, bo wspólne wieczorne i nocne zakupy to tutaj norma.
I tak oto mija wieczór w sercu stolicy Tajwanu. A gdyby ktoś z was miał ochotę na kolejne mocne doznania, to niedaleko stąd mieści się jeden ze słynnych nocnych targów. Ale to już temat na oddzielną opowieść.

TUTAJ przeczytasz o kuchni ulicznej w Chinach.

Inne opowieści z podróży można przeczytać w moich trzech książkach . Kliknij tutaj, żeby kupić książki.

Chcesz być na bieżąco? Kliknij tutaj i polub ten blog na Facebooku!

Audycja „Miejsce Za Miejscem” w każdą środę o 10:40 na antenie Radia Dla Ciebie oraz na: www.rdc.pl. Archiwalnych audycji można posłuchać tutaj