Nie spodziewaj się biblijnych widoków, bo czeka cię raczej widok wielkiego muru z zasiekami. Zamiast ciepłego przyjęcia przywita cię, brachu, srogie spojrzenie żołnierza w punkcie kontrolnym. W miejsce słodkich osiołków z jutowymi workami na grzbiecie – na ulicach zobaczysz taksówki, z których przez otwarte okna będą cię nagabywać nachalni kierowcy. A twoje religijne uniesienie będzie, niestety, mocno ograniczone w czasie… Poznajcie Betlejem z bardzo bliska.

To jedno z najważniejszych miejsc dla religii chrześcijańskiej. Każdego roku ciągną tutaj pielgrzymki turystów zwabionych wizją odwiedzenia miejsca narodzin Jezusa, spragnionych widoku biednej stajenki i złaknionych intensywnych przeżyć religijnych. No cóż, będąc w Jerozolimie (od której Betlejem jest położone zaledwie dziesięć kilometrów), ja także postanowiłem zobaczyć to miejsce na własne oczy. 

Betlejem3
Statystyczny obywatel Betlejem we własnej osobie

Wsiadłem sobie więc do małego, rozklekotanego busika nieopodal Bramy Damasceńskiej w Jerozolimie, zapłaciłem kierowcy kilka szekli i fruu! W ciągu 15 minut byłem na miejscu. Wysiadam z samochodu i… pierwsze zaskoczenie! Gdzie ja, do cholery, jestem?! Bus odjechał, a ja stoję na pętli autobusowej pod wielkim murem z zasiekami. Jakieś ogrodzenia, budki strażnicze i punkty kontrolne. To jest to słynne Betlejem?

Ano jest. Tyle że zanim wejdziesz na teren miasta, przechodzisz przez kontrolę bezpieczeństwa, bo Betlejem nie leży w Izraelu (jakby się mogło na logikę wydawać), ale jest częścią tzw. Autonomii Palestyńskiej. Po prostu wchodzisz właśnie na teren innego państwa, którego mniejsze lub większe fragmenty znajdują się w wydzielonych strefach na terytorium Izraela. Stąd konieczność przejścia przez kontrolę paszportową oraz bagażową i stąd właśnie te srogie spojrzenia umundurowanych żołnierzy z karabinami na paskach. Przyznam, że można się poczuć lekko nieswojo.

Po przejściu kontroli oraz minięciu tych wszystkich korytarzy i zasieków udało mi się w końcu wyjść na jakiś plac, gdzie spotkało mnie kolejne zaskoczenie! Ten mur, który widziałem na początku, zdaje się ciągnąć bez końca. Bo Betlejem, jak się okazało, jest nim szczelnie otoczone! 8 kilometrów wysokiej na 8 metrów betonowej ściany robi przygnębiające wrażenie.

Betlejem2
Mur i zasieki w Betlejem

No dobrze, ale gdzie jest centrum? Najlepiej zapytać taksówkarzy, nie uważacie? Oni przecież zawsze i wszystko wiedzą najlepiej. Tak też zrobiłem. Jak się okazało – to był błąd, bo w ciągu zaledwie dwudziestu sekund okrążyło mnie kilkunastu taryfiarzy, którzy zaczęli wręcz wpychać mnie do swoich taksówek, twierdząc, że stąd do centrum jest jakieś dwie godziny drogi piechotą i oczywiście oni zawiozą mnie tam bardzo tanio.

Kilka minut zajęła mi ucieczka jak najdalej od nich, ale jeden z szoferów wciąż nie odpuszczał tematu i jechał swoją (po amerykańsku żółtą) taksówką obok mnie przez dobre 5 minut, cały czas oferując swoje usługi. Kiedy wreszcie zrozumiał, że naprawdę nie jestem zainteresowany, zaczął kląć na czym świat stoi, jednak w końcu dał za wygraną i zawrócił.

Rzeczywiście do centrum był kawałek drogi, ale dzięki temu mogłem sobie pooglądać z bliska typowe arabskie miasto, jakim jest Betlejem. Po jakimś czasie trafiłem w gąszcz bazarowych uliczek, które doprowadziły mnie na główny plac.

Betlejem5
Komu spodnie, komu?

Tak, tak – chodzi o ten plac, przy którym mieści się cel wszystkich wycieczek, czyli Bazylika Narodzenia Pańskiego. I tuż przy samym placu zobaczyłem znakomitą podróbkę amerykańskiej kawiarni Starbucks (z niemalże idealnie podrobionym szyldem)… a z głośników umieszczonych na zewnątrz lokalu było słychać hit polskich wesel i sztachetowych potańcówek, czyli piosenkę swojskiego zespołu Weekend. No cóż – wokół arabskie klimaty, palmy, kamienne domki… a do tego chrapliwe dźwięki disco polo z nędznych głośników! Surrealizm na całego, nie sądzicie? Wydaje mi się jednak, że właściciel owego quasi-Starbucks’a miał po prostu niezły zmysł handlowy i dostosował się do profilu klientów (w większości Polaków), sprytnie zapodając im narodową (hmm…) muzykę.

A sama bazylika… nie robi jakiegoś oszałamiającego wrażenia. Średniej wielkości kościół zbudowany tam, gdzie podobno kiedyś stała biblijna stajenka, nie poraża jakimiś szczególnymi walorami architektonicznymi. Żeby zobaczyć samo miejsce potencjalnych narodzin Chrystusa, trzeba najpierw odstać swoje w kolejce wewnątrz świątyni. Po przejściu kilku schodków w dół wchodzimy do czegoś w rodzaju małej komnaty, okopconej na szaro przez palące się w środku świece i kadzidła. To właśnie tutaj, w miejscu, gdzie teraz znajduje się symboliczna srebrna gwiazda, narodził się ponad 2000 lat temu Jezus Chrystus. W zasadzie czasu na religijne uniesienie nie zostaje zbyt dużo, bo nieustająco przesuwa się tędy kolejka pielgrzymów.

No i to by było w zasadzie na tyle… Oczywiście nie sposób nie wspomnieć jeszcze licznych sklepów i sklepików z dewocjonaliami, którymi wręcz obsiane są uliczki dookoła bazyliki. I tutaj też trafiłem na polski akcent – a raczej na kolejny dowód umiejętności dostosowania się arabskich handlarzy do profilu i narodowości swoich klientów – bo oto jeden ze sklepów z dewocjonaliami miał wymalowaną na szyldzie swojską nazwę: Biedronka. „Synek, skocz no do Biedronki po złoto. A jak będzie drzewo oliwne w promocji – też bierz, nie zastanawiaj się. I nie zapomnij o plastikowym papieżu – weź ze dwa, na zapas” – tak sobie wyobrażam wzorcowego klienta takiego sklepu.

Zresztą – sami zerknijcie:

Betlejem1
Betlejemska Biedronka

I na koniec mała zagadka: dlaczego Jezus urodził się akurat w Betlejem? Powód był prozaiczny – Józefa z Marią nie było stać na nocleg w pobliskiej Jerozolimie i dlatego właśnie zdecydowali się na zatrzymać na obrzeżach miasta. Porównując dzisiejsze ceny noclegów w obu miejscach, do głowy przychodzi tylko jedna myśl: pewne mechanizmy ekonomiczne były, są i pewnie już na zawsze pozostaną niezmienne.

TUTAJ przeczytasz o pewnym złym hotelu w Jerozolimie.

Nowe i niepublikowane opowieści z moich podróży przeczytasz w obu częściach moich książek”Miejsce Za Miejscem, czyli podróże małe i duże”. Kliknij tutaj, żeby kupić książki.

Chcesz być na bieżąco? Kliknij tutaj i polub ten blog na Facebooku!

Audycja „Miejsce Za Miejscem”- w każdy wtorek o 10:20 na antenie Radia Dla Ciebie oraz na: www.rdc.pl. Archiwalnych audycji można posłuchać tutaj.

————————————————————————————————————-