Język: Etiopczycy używają kilku lokalnych dialektów, w zależności od regionu kraju. Często różnią się one od siebie w dość znacznym stopniu. Ale w miejscach turystycznych można porozumieć się po angielsku.

Wiza: Jeśli chcemy mieć ten dokument wcześniej, musimy uzbroić się w cierpliwość, bo wydaje go najbliższy konsulat Etiopii, który mieści się… w Berlinie. Zatem znacznie lepszą według mnie opcją, jest wykupienie wizy za pomocą pośrednika – ja wybrałem firmę aina.pl Wszystko załatwia się online – wystarczy wejść na ich stronę internetową. UWAGA! Pod koniec procedury system na ich stronie zapyta się o kod promocyjny: wystarczy wtedy wpisać kod: ZAMIEJSCEM15 Dostaniemy wówczas 15% zniżki na usługę pośrednictwa wizowego. A sama wiza czekała na mnie dosłownie po 2 dniach. Polecam tę opcję. Możemy też wyrobić sobie wizę na lotnisku w Addis Abebie – jej koszt to 50 dolarów amerykańskich. Jest ważna przez 30 dni.

Bezpieczeństwo: MSZ ostrzega przed wycieczkami na północ kraju, w rejony przygraniczne z Erytreą. Na przykład jadąc w rejon Pustyni Danakilskiej, trzeba wynająć dodatkowo uzbrojonych w broń strażników do ochrony. Poza tymi rejonami, Etiopia jest raczej bezpiecznym krajem. Wyjątkiem jest też Addis Abeba, gdzie po zmroku zdarzają się często napady rabunkowe na białych. Trzeba też uważać na swoje rzeczy osobiste wędrując po największym targu Mercato, gdzie nie brakuje kieszonkowców.

Transport i poruszanie się po kraju: Zanim zaplanuje się ambitny plan zwiedzania, trzeba sobie uświadomić, że Etiopia to ogromny kraj, zajmujący ponad 1,1 mln kilometrów kwadratowych, więc to prawie cztery razy więcej niż Polska! Zatem w ciągu tygodnia nie da się zwiedzić południa i północy kraju. Transport lokalny opiera się głównie na niewygodnych i często ulegających awarii autobusach, na których ciężko polegać. Ich jedynym plusem jest niska cena. Autobusy między większymi miastami ruszają zawsze o 6:00 rano z dworca, ale zaleca się przybycie na dworzec już o 5:00, bo ciężko jest upolować miejsce. Alternatywą sa minibusy (prawie zawsze marki Toyota), które zatrzymują się na żądanie, ale są przepełnione, duszne i często prowadzone przez szalonych kierowców. Jedna są szybsze od autobusów. Uwaga! W Etiopii prawie nikt nie jeździ po zmroku.

Bezwzględnie najlepszą opcją na zwiedzanie kraju jest wynajem jeepa (obowiązkowo z kierowcą, pełniącym rolę przewodnika) w jednej z lokalnych agencji turystycznych. Lepiej to zrobić przez internet, negocjując cenę. Ja polecam Boundless Ethiopia Tours – wszystko odbyło się sprawnie (od odbioru z lotniska, poprzez ułożenie całego programu, transport, noclegi ze śniadaniami, opiekę kierowcy-przewodnika, aż po odstawienie na lot powrotny). Dodatkowo mają bardzo konkurencyjne ceny! Jeśli chodzi o pokonywanie większych odległości, to można też skorzystać z lokalnych linii lotniczych Ethiopia Airlines, bowiem w większości duzych lub średnich miast są lotniska. Ceny lotów krajowych są drogie(!), ale jeśli przylecieliśmy do Etiopii tą linią, to możemy liczyć na spora zniżkę.

Ceny: Etiopia to dość tani kraj. Najtańsze są przekąski, owoce i warzywa kupowane przy drodze (handel przydrożny jest wszechobecny) – kupimy je wręcz za gorsze. Na przykład kosz awokado (około 20 sztuk) to wydatek 8-10 zł. Jedno mango lub wielka papaja kosztuje około złotówki. Noclegi: 25-60 zł za pokój. Posiłek w lepszej restauracji: 12-20 zł za osobę.

Internet. W ośrodkach turystycznych, w hotelach czy większych restauracjach oczywiście WIFI jest, choć często działa bardzo wolno i zrywa połączenia, więc raczej nie planujcie, że z Etiopii będziecie wysyłali lub pobierali jakieś duże ilości danych. Będąc w kilku niezłych hotelach, zwykle miałem problem z działaniem internetu i z jego prędkością.

Waluta: Birry. Najlepiej wziąć ze sobą dolary i wymienić je na birry w jednym z banków lub kantorów. Na lotnisku jest trochę drożej. Polecana jest wymiana tylko w większych miastach, poza nimi może nie być takiej możliwości.

Wtyczki elektryczne: typu europejskiego; nie potrzebujemy przejściówek.

 

Tutaj przeczytasz artykuł o mojej wizycie w etiopskim plemieniu i o pewnej uroczystości, którą miałem okazję obejrzeć.

Nowe i niepublikowane opowieści z moich podróży przeczytasz w książce „Miejsce Za Miejscem, czyli podróże małe i duże”. Kliknij tutaj, żeby kupić książkę.

Chcesz być na bieżąco? Kliknij tutaj i polub ten blog na Facebooku!

Audycja „Miejsce Za Miejscem”- w każdy wtorek o 10:20 na antenie Radia Dla Ciebie oraz na: www.rdc.plArchiwalnych audycji można posłuchać tutaj.

————————————————————————————————————-