To będzie tekst o tym, jak niezachwiana matematyczna logika pozostaje bez szans w starciu z monstrualnym absurdem, górującym nad stolicą pięknej i gościnnej Armenii.

Miałem kiedyś panią od matematyki. Zawsze była nienagannie ubrana, jej włosy były perfekcyjnie ułożone, a buty doskonale wypastowane. Wszystko w jej staropanieńskim życiu, począwszy od przygotowania do lekcji, a skończywszy na doborze wkładu do długopisu, było przemyślane i zawczasu starannie przygotowane, bo owa sroga kobieta nie znosiła, kiedy coś wymykało się ciasnym ramom jej idealnego świata. Za każdym razem, kiedy coś według niej było niezgodne z zasadami logiki, unosiła swoje brwi w przedziwnym grymasie, jakby nie mogła pojąć, że nie wszystko, do jasnej cholery na tym świecie jest pod linijkę! k4

Muszę przyznać, że odkąd trafiłem do jej klasy w szkole średniej, krzaczaste brwi ciała nauczycielskiego podnosiły się nader często. Kiedy zorientowała się, że moja wiedza matematyczna kończy się na ułamkach- podnosiła brwi. Kiedy widziała puste kartki oddawane po kartkówkach- jeszcze wyżej podnosiła brwi. Kiedy kiedyś przy tablicy powiedziałem, że dla mnie cosinus i sinus to jedno licho, bo i tak nie wiem czym jest i jedno i drugie- jej brwi w zasadzie połączyły się w dziwny, włochaty pas na chmurnym czole i nawet jedynka wstawiona przez nią na czerwono do dziennika obok mojego nazwiska, nie zdołała tego przedziwnego grymasu usunąć z jej zafrasowanego lica. k7

Postawa jej ucznia zapewne nie mieściła się w tej ścisłej i mądrej głowie , a kompletny bałagan panujący z kolei w moim chaotycznym umyśle, był dla niej pozbawiony jakiejkolwiek logiki, przez co zupełnie niezrozumiały. Jestem natomiast pewien, że gdyby owa szacowna nauczycielka zobaczyła na własne oczy tzw. Kaskady w Erywaniu…jej brwi po raz kolejny uniosłyby się znacząco w górę, a na jej twarzy pojawiłaby się marsowa mina. Bo w tym miejscu, Drogi Czytelniku, nic, ale to nic nie jest w jakikolwiek sposób powiązane z logiką. k11

Co my tu zatem mamy? Przede wszystkim wielkie, betonowe schody monstrualnej szerokości i wysokości. Wspinając się pod górę, co kilkanaście metrów mijasz wielkie tarasy, z których biją dziwne fontanny. Całość ma wysokość 300 metrów, przez co budowla jest doskonale widoczna w zasadzie w całym Erywaniu. Dodatkowo w nocy Kaskady są podświetlone jasną iluminacją. Wszystko jest idealnie kamienno-betonowe, w stylu groteskowo-socrealistycznym, bo owo „cudo” zaczęto budować w latach 70. ubiegłego wieku, dla uczczenia 50-lecia radzieckiej Armenii, w zasadzie bez głębszej refleksji, czemu owo kuriozum ma służyć.

Moja pani od matematyki nie tylko przez to mogłaby popaść w zadumę nad bezcelowością świata. Bo kiedy wedle starannie zaplanowanego planu, uprzednio poszukawszy schodów ruchomych, wjechałaby nimi na sam szczyt Kaskad (postępując odwrotnie niż jej nielogiczny uczeń, który zauważył to udogodnienie dopiero wtedy, kiedy zziajany i z językiem u pasa w 30-stopniowym upale wlazł na sam szczyt budowli), zapewne jej analityczny umysł oczekiwałby jakiegoś symbolicznego zwieńczenia tego wiekopomnego dzieła.

k8

I tu po raz kolejny srogie brwi ciała nauczycielskiego powędrowałyby do góry. Bo na szczycie Kaskad natknęłaby się na…niedokończoną od dawna budowę. Jakieś druty wystające z ziemi, fundamenty, kałuże pełne wody i…wielki żuraw stojący tu od lat. Sprawia to wrażenie biblijnej wieży Babel porzuconej przez obłąkanych budowniczych z poplątanymi językami. I chyba za specjalnie nikomu to za specjalnie nie przeszkadza, bo za to widok z góry wynagradza wszystko. k3k2

A teraz najciekawsze- od kilku lat budowla służy jako…muzeum sztuki nowoczesnej. Tak sobie wymyślił pewien milioner amerykański ormiańskiego pochodzenia…i co pani na to powie, pani profesor? Dzieła sztuki w rodzaju wielkiej rzeźby kota, brykających sarenek z brązu czy też ogromnego trampka są tutaj wystawione niemal wszędzie- zarówno na wielkim placu u stóp Kaskad, jak i na tarasach po drodze na górę budowli, ale też wzdłuż długich schodów ruchomych, dlatego podróż nimi jest naprawdę urozmaicona. k5k6

Na koniec muszę się do czegoś przyznać. Otóż ten chaos, pomieszanie z poplątaniem i brak jakiejkolwiek logiki w funkcjonowaniu tej budowli bardzo mi podpasowały, bo tak naprawdę sporo mówią o mentalności ludzi Kaukazu.

Być może to wynik przedziwnej kompatybilności z moim bałaganiarskim umysłem, ale uważam, że Kaskady to naprawdę ciekawe miejsce, pod warunkiem, że nie przyłożycie do niego żadnej logicznej miary. W przeciwnym razie, tak jak moja nauczycielka matematyki, nabawicie się pewnego uciążliwego tiku, bo przecież świat tak naprawdę jest jednym wielkim bałaganem.

I może właśnie dlatego jest taki ciekawy.

Tutaj przeczytasz o pewnej mojej dziwnej podróży w Gruzji…

Nowe opowieści z moich podróży, przeczytasz w książce „Miejsce Za Miejscem, czyli podróże małe i duże”. Kliknij tutaj, żeby kupić książkę.

Chcesz być na bieżąco? Kliknij tutaj i polub ten blog na Facebooku!

Audycja „Miejsce Za Miejscem”- w każdy wtorek o 10:20 na antenie Radia Dla Ciebie oraz na: www.rdc.plArchiwalnych audycji można posłuchać tutaj

————————————————————————————————————