Z prawdziwą dumą przedstawiam wam idealnie wyszlifowany diament w koronie stolicy Francji. I nie bójmy się wielkich słów: Sainte-Chapelle w Paryżu to jedno z najpiękniejszych wnętrz na całym świecie! I biorę za te słowa pełną odpowiedzialność.


Święta Trójca największych atrakcji turystycznych Paryża to: Wieża Eiffla, Katedra Notre Dame oraz Muzeum w Luwrze. No, może jeszcze Łuk Triumfalny i ikoniczny widok na Pola Elizejskie. Albowiem te właśnie atrakcje stolicy Francji doskonale znają i kojarzą ludzie z całego świata. I, szczerze mówiąc, nie mam zielonego pojęcia, dlaczego na tej liście nie ma Sainte-Chapelle. Albowiem proszę mi wierzyć, że jest to prawdziwa bomba turystyczna masowego rażenia, sprytnie ukryta na dziedzińcu bardzo ważnego ministerstwa. 

O czym właściwie mowa? Pod tą nazwą kryje się niewielki kościółek w stylu gotyckim, wybudowany na terenie najstarszej części miasta, czyli rzecznej wyspy Ile-de-Cite; niemalże naprzeciwko słynnej katedry Notre Dame. Ale od miejskiego zgiełku oddziela go budynek francuskiego Ministerstwa Sprawiedliwości. Zatem kościół stoi tak naprawdę na środku dziedzińca ministerialnego, dzięki czemu jest niewidoczny od strony zatłoczonej ulicy. Ale Sainte-Chapelle stała tu kilkaset lat wcześniej, niż ministerstwo. Albowiem nasza atrakcja jest rówieśniczką słynnej katedry Notre Dame. Nie ma żartów: ten budynek to naprawdę kawał historii!

Kaplica została zbudowana w 1248 roku (czyli prawie 800. lat temu) na zlecenie ówczesnego króla Francji Ludwika IX.
Otóż chwilę wcześniej Francja zakupiła za potwornie duże pieniądze relikwie Krzyża Świętego oraz korony cierniowej. W tamtych czasach handel relikwiami miał się w najlepsze, zatem i władca bogatej Francji chciał także mieć u siebie w kraju najwspanialsze z nich. W czasach średniowiecza znacznie podnosiło to prestiż kraju. Ażeby uhonorować te szczególnie cenne przedmioty, król zlecił postawienie kaplicy, która podkreśliłaby swoim wyglądem wagę przechowywanych tu relikwii.
Kaplicę budowano sześć lat, i z zewnątrz to po prostu kolejny gotycki kościół, o strzelistych kształtach i omszałej szarej fasadzie. Z obowiązkowymi kamiennymi gargulcami, „pilnującymi” budowli. Ale akurat w przypadku tej kaplicy cały wysiłek projektantów i budowniczych skupił się raczej na wnętrzu. Cenne relikwie wymagały właściwej oprawy, dlatego król Francji nie oszczędzał na niczym. 
Budynek składa się z dwóch kaplic. Dolna, czyli mniejsza, zachwyca pięknymi łukami, i malowidłami oraz freskami na ścianach.

Ale to dopiero wstęp do tego, co czeka nas w kaplicy górnej. Otóż proszę mi wierzyć (a sprawdziłem to osobiście), że nie ma takiej osoby która nie krzyknęłaby głośno na widok tego, co ukazuje się naszym oczom gdy wejdziemy wąskimi schodkami na poziom górnej kaplicy. 
A kiedy obserwowałem wchodzących na górę ludzi, udało mi się zauważyć ponadto, że spora część spośród turystów to Polacy. Utwierdziłem się również w przekonaniu, że nasi rodacy, będąc pod dużym wrażeniem, używają najczęściej pewnego staropolskiego słowa na literę „k”… Ale w tym przypadku rozgrzeszam ich całkowicie.

Bowiem gdy przejdziemy już przez wąskie drzwi prowadzące do górnej kaplicy Sainte-Chapelle, naszym oczom ukazuje się… jeden z najpiękniejszych widoków, jakie możemy zobaczyć w Paryżu! A ze wszystkich stron otaczają nas gigantyczne i niesamowicie piękne witraże.  Król Ludwik IX nakazał zbudować coś naprawdę spektakularnego i… tak się właśnie stało.

Najlepsi rzemieślnicy tamtych czasów pracowali nad tym cudem trzy lata, a efektem ich pracy jest 15. wielkowymiarowych witraży, na których można obejrzeć ponad 1113. scen ze Starego i Nowego Testamentu. 
Efekt finalny zwala z nóg. Jest to prawdopodobnie jedna z najpiękniejszych sal na całym świecie. Witraże mienią się tysiącami kolorów w zależności od pory dnia, albo pory roku. Dlatego warto tu wracać regularnie żeby zachwycać się tą niesamowitą grą świateł. Nie ma zdjęcia które oddałoby ten cud Paryża, i nie ma obrazu, który ukazałby tę jedyną w swoim rodzaju feerię barw, która dodatkowo zmienia się co chwilę, mieni niczym paw, w zależności od natężenia promieni słonecznych. 
Co ciekawe, koszt budowy całej kaplicy, łącznie z wynagrodzeniem najlepszych w swojej epoce rzemieślników-witrażystów był i tak kilkukrotnie mniejszy od kosztu relikwii. Dziś do kaplicy górnej może wejść każdy, kto kupi bilet za kilka euro, ale trzeba wiedzieć, że przez wiele lat miał tutaj dostęp jedynie król oraz jemu najbliżsi. To się nazywa oderwanie władzy od ludu!

Przez kolejne lata dużo się tutaj działo. Wspomnę choćby 1630 rok, kiedy to kaplicę strawił wielki pożar, który stopił relikwiarze. Natomiast w czasach Rewolucji Francuskiej urządzono tutaj magazyn mąki, żeby w ten symboliczny sposób uwypuklić laicki charakter nowej Francji. Na szczęście dzisiaj żyjemy w nieco spokojniejszych czasach i mamy to szczęście, że możemy oglądać wnętrza Sainte-Chapelle w pełnej krasie. Całość wygląda wspaniale, a witraże oraz cała kaplica prezentują się wręcz zjawiskowo. Warto też dodać, że wspomniane wcześniej, niebywale cenne relikwie przeniesiono do skarbca w pobliskiej katedrze Notre Dame.

No i jeszcze coś: mimo tego że miejsce nazwane jest kaplicą, to już od wielu lat Sainte-Chapelle ma charakter świecki, więc formalnie nie jest to kościół. Bowiem kaplica jest oficjalnie zdesakralizowana. Choć – ze względu na szacunek do religijnej przeszłości budowli – nie można go wynająć ot tak, na przykład po to, żeby urządzić tutaj ślub, urodziny, czy inną uroczystość. Ale jedno jest pewne: niezależnie od tego, czy jest to świątynia czy nie, i czy na czele Francji stoi król, albo demokratycznie wybrany rząd, Sainte-Chapelle to miejsce absolutnie zjawiskowe.

Prawdziwy diament w koronie Paryża.

TUTAJ przeczytasz o francuskim „miasteczku milionerów”.

Inne opowieści z podróży można przeczytać w moich trzech książkach . Kliknij tutaj, żeby kupić książki.

Chcesz być na bieżąco? Kliknij tutaj i polub ten blog na Facebooku!

Audycja „Miejsce Za Miejscem” w każdą środę o 10:40 na antenie Radia Dla Ciebie oraz na: www.rdc.pl. Archiwalnych audycji można posłuchać tutaj