Domyślam się, że tzw. prawdziwi Polacy – oczywiście ci w skrajnym wydaniu, w koszulkach z orzełkiem na piersi i z wygolonymi glacami – mogliby się tutaj poczuć lekko nieswojo i alergicznie zareagować na tutejszą atmosferę, a alternatywny wygląd wytatuowanych i dreadziastych kelnerek, kucharzy czy pracowników obsługi zapachniałby im zdradą. No i jeszcze nazwa podmiotu, który zawiaduje tą sympatyczną knajpką: Spółdzielnia Socjalna Margines – wszak to na kilometr trąciłoby im lewactwem. Ale jednak jestem pewien, że po zjedzeniu tutejszego chłodnika czy spróbowaniu wegańskiego tatara, odpadliby tak samo jak ja odpadłem, próbując tutejszych frykasów. Bo tu jest, cholera, pysznie!

Mała, niepozorna knajpka na ulicy Kruczej w Warszawie, pomiędzy ul. Hożą a Wspólną. Zwykły dzień, pora obiadowa, sporo ludzi. Na zewnątrz stoliki, leżaki, w środku kilka stoliczków i niezobowiązujący wystrój… Fajna, rockowa i alternatywna muza, wydziargane kelnerki – dla mnie bomba.

veganbistro3
Menu tego miłego miejsca

Menu krótkie acz treściwe i – co ważne w centrum Warszawy – ceny tutaj są całkiem, całkiem. Do wyboru mamy np. trzy sałatki, jako danie główne można zamówić odpowiednik schabowego z młodymi ziemniaczkami i koperkiem (podobno smakowo wymiata) czy tez erzac kiełbasy. Czemu odpowiednik? Ano dlatego, że wszystko tutaj (jak sama nazwa przybytku wskazuje) jest wegańskie, a zatem przygotowywane bez użycia mięsa, mleka czy jajek.

Moją uwagę zwrócił… wegański tatar za ladą i to danie zamówiłem na przystawkę. Wyglądał zupełnie jak tatar mięsny, może miał nieco tylko inny kolor, ale wokół niego na talerzyku leżała drobno pokrojona cebulka i ogóreczek. No klasyka barowa po prostu i jeszcze tylko zimnej wódeczki brakowało. Do tego pajda prawdziwego, ziarnistego razowca, a całość za magiczne 6 złotych. A w smaku? Bardzo dobre, bardzo fajnie przyprawione coś, co wręcz wzorcowo imitowało zimnego, smacznego tatara. Polecam – cokolwiek to było! I konia z rzędem dla tego, kto napisze tutaj jak robi się takie cudo.

vegan bistro4 
Tatar wegański kusił za ladą…

Potem na stół wjechała sałatka. Awokado, rukola, pomidorki koktajlowe i gotowana ciecierzyca. Całość doprawiona sosem sezamowym- bardzo syta i bardzo dobra – już widzę te zastępy odchudzających się dziewczyn, które zajadają się tym daniem… Cena (12 zł) była też niewygórowana jak na sałatkę zjedzoną w centrum Warszawy, wziąwszy też pod uwagę niezłą jakość użytych składników. Zresztą zerknijcie sami:

vegan bar1
Sałatka z ciecierzycą i awokado wygląda tak.

No ale najlepsze miało przyjść na końcu. Nazywało się chłodnikiem po bułgarsku i nic nie zwiastowało, że będzie takie dobre. Ludzie, to jest po prostu odjazd! Uwielbiam chłodniki i jadłem je już w różnych miejscach, ale ten jest nieporównywalny z niczym innym i zrobiony z zupełnie innych składników. Nawet kolor ma inny! Talerz cudownie zimnej, gęstej i zawiesistej zupy na bazie kalarepy, rzodkiewki, z płatkami chrupiących migdałów, z dodatkiem (chyba) kaszy manny… okazał się być absolutnym niszczycielem systemu i najlepszym chłodnikiem, jaki jadłem w życiu. Danie totalne, idealne i skończone, warte pielgrzymek z drugiego końca Warszawy, ba- nawet spoza Warszawy.

Vegan bistro2
Chłodnik- ideał za 10 zł.

Wszystko smaczne, bardzo dobrze i ze smakiem doprawione i szalenie oryginalne. Ja kupuję Lokal Vegan Bistro bez mrugnięcia okiem! A jeśli zobaczę kiedyś „prawdziwego Polaka”, który po wyjściu z tego baru uda się od razu do salonu tatuażu żeby wydziargać sobie „anarchię” na łydce – nie zdziwi mnie to zupełnie… Polecam to miejsce!

Adres: Lokal Vegan Bistro, Warszawa ul. Krucza 23/31

Najlepszy falafel w Warszawie? Tutaj przeczytasz o ty, gdzie go serwują.

Nowe opowieści z moich podróży, przeczytasz w książce „Miejsce Za Miejscem, czyli podróże małe i duże”. 
Kliknij tutaj, żeby kupić książkę.

Chcesz być na bieżąco? Kliknij tutaj i polub ten blog na Facebooku!

Audycja „Miejsce Za Miejscem”- w każdy wtorek o 10:20 na antenie Radia Dla Ciebie oraz na: www.rdc.plArchiwalnych audycji można posłuchać tutaj

————————————————————————————————————