Język: hiszpański, ale po angielsku też da się porozumieć.

Wiza: tutaj ten dokument nazywa się nieco ładniej („Karta Turysty”), tym niemniej jest obowiązkowy. Możemy ją wyrobić w Ambasadzie Kuby w Warszawie (przy ul. Domaniewskiej 34a). Jej koszt to 22 euro (musimy mieć odliczoną kwotę w gotówce). Jednak najlepszą według mnie opcją, jest wykupienie wizy za pomocą pośrednika – ja wybrałem firmę aina.pl Wszystko załatwia się online – wystarczy wejść na ich stronę internetową. UWAGA! Pod koniec procedury system na ich stronie zapyta się o kod promocyjny: wystarczy wtedy wpisać kod: ZAMIEJSCEM15 Dostaniemy wówczas 15% zniżki na usługę pośrednictwa wizowego. A sama wiza czekała na mnie dosłownie po 3 dniach. Polecam. Dodatkowo musimy pamiętać o tym, że w dniu wjazdu na Kubę nasz paszport musi mieć przed sobą minimum 6 miesięcy ważności.

Bezpieczeństwo: Kuba to raczej bezpieczny kraj. Oczywiście trzeba być uważnym, zwłaszcza po zmroku w odległych miejscach, a także uważać na kieszonkowców w miejscach turystycznych (np. Stara Hawana). Jednak mnie nie osobiście nie spotkało nic złego.

Internet. Reglamentowany. Co to oznacza? Ano musimy na początku udać się do jednego z urzędów państwowych o nazwie ETECSA. Tam musimy odstać swoje w kolejce (zwykle około godziny). W środku kupujemy karty-zdrapki, które upoważniają nas do korzystania przez godzinę z internetu na wyspie. Uwaga: jedna karta jest na jedno urządzenie (telefon, tablet, laptop). Na jedną osobę możemy jednorazowo kupić 5 kart, wcześniej legitymując się paszportem. Jeśli nie lubimy kolejek, karty można kupić u koników przed wejściem, jednak płacąc za nie drożej. Wyposażeni w kartę musimy znaleźć główny plac w mieście lub ekskluzywny hotel. Poznamy to miejsce po grupkach ludzi wpatrzonych w swoje telefony – to tam właśnie odbiera jedyna państwowa sieć wifi o nazwie ETECSA. Trzeba się z nią połączyć, wpisując hasło z karty zdrapki. Od tej pory mamy godzinę internetu do wykorzystania. W każdej chwili możemy się wylogować, zachowując pozostały czas na „kolejny raz”.

Wtyczki elektryczne: typu „amerykańskiego”, więc niezbędne są przejściówki.

Waluta: Do niedawna obowiązywały dwie waluty (turystyczna i lokalna), ale obecnie jest jedna waluta: peso kubańskie.

Transport: Na Kubie istnieje dość dobra i rozwinięta sieć dróg, a nawet autostrad, choć o nieco gorszym standardzie niż w Europie. Możemy poruszać się (nawet na dalekich trasach) taksówkami dzielonymi na kilka osób (tzw. taxi colectivo) oraz komfortowymi autobusami państwowej firmy VIAZUL (ceny i bilety: viazul.com). Płacimy w CUC, czyli walucie turystycznej. Uwaga – w Hawanie dworzec VIAZUL jest ulokowany dość daleko od Starej Hawany. Uwaga! Lepiej kupić bilet na nasz kurs np. dzień lub dwa dni wcześniej, bo czasami ich brakuje. Należy też pamiętać o zabraniu do autobusu ciepłej bluzy i długich spodni, bo kierowca ma zawsze włączoną klimatyzację „na full”. Ceny za taksówki należy oczywiście wcześniej negocjować i pamiętać o tym, że te amerykańskie i dobrze utrzymane Chevrolety są zwykle droższe od innych. Po Hawanie i większych miastach możemy także przemieszczać się taksówkami rowerowymi, zabierającymi na pokład dwie osoby.

Pociągi jeżdżą na dłuższych trasach między głównymi miastami, także nocne z wagonami sypialnymi, ale to raczej środek transportu, który narażony jest na spore opóźnienia.

Tutaj przeczytasz o tym, dlaczego warto odwiedzić Hawanę i co mnie w niej urzekło.

Inne opowieści z podróży przeczytasz w moich trzech książkach.  Kliknij tutaj, żeby kupić książki.

Chcesz być na bieżąco? Kliknij tutaj i polub ten blog na Facebooku!

Audycja „Miejsce Za Miejscem” w każdą środę o 10:40 na antenie Radia Dla Ciebie oraz na: www.rdc.pl. Archiwalnych audycji można posłuchać tutaj

————————————————————————————————————-