Niemcy→Drezno, czyli drezdeńskie zaskoczenia Michała Sz.
Napisano w Europa
Jako wybitnie zły uczeń z matematyki, nauczyłem się przez wszystkie lata nauki w szkole sprytnie maskować swój haniebnie niski i żenujący poziom wiedzy w tym temacie. Kombinując na różne sposoby, wytrwałem jakoś do matury, nie mając najmniejszego pojęcia choćby o podstawach tego przedmiotu. Ale dzięki temu, mniej więcej co kilka miesięcy odkrywam przypadkowo jakąś matematyczną prawdę objawioną, za każdym razem reagując tak, jakbym co najmniej odkrył Amerykę. Tak samo czułem się w Dreźnie, bowiem przed przyjazdem do tego miasta starałem się nic o nim nie czytać, żeby podejść do sprawy „na świeżo” oraz, bez żadnych uprzedzeń i założeń, odkryć to niemieckie miasto dla siebie.
I podobnie jak za każdym razem (gdy okoliczności życiowe zmuszają mnie do policzenia czegoś) jestem zaskoczony prostymi regułami matematycznymi, które poznaję pierwszy raz w życiu, tak samo w Dreźnie co chwila odkrywałem prawdy objawione… A oto i kilka z nich:







