Siedzisz sobie pewnego, pięknego dnia w swoim warszawskim mieszkaniu i nagle dzwoni telefon. Okazuje się, że to twój dawno nie widziany przyjaciel – niech będzie, że z Krakowa. Informuje cię, że za dwie godziny będzie na Dworcu Centralnym, bo ma godzinę przerwy w podróży i chce koniecznie zobaczyć jakiś ciekawy fragment Warszawy. I wiesz co? Na twoim miejscu zignorowałbym Stare Miasto, Nowy Świat czy wjazd na ostatnie piętro Pałacu Kultury, ale pokazałbym mu… Plac Grzybowski. Bo w tym miejscu Warszawa w sposób idealny skondensowała się w pigułce. Słodko – gorzkiej, dodajmy.
Jednak przyznaj się brachu, że początkowo zaczynasz kombinować co by tu zrobić, żeby się nie narobić. A zatem myślisz, że może wystarczy po prostu iść na piwo gdzieś do pubu na Centralnym. Niestety, przepisy PKP nie uwzględniają istnienia takich wesołych przybytków w obrębie dworców. „To może pójdziemy pochodzić gdzieś po okolicy”- kombinujesz sobie. Ale kiedy przypomnisz sobie jak wygląda otoczenie naszego Dworca Centralnego, tę niekończącą się krainę przejść podziemnych, niezliczoną ilość byle jak parkujących samochodów na powierzchni i wszechobecny raj dla bezdomnych, dochodzisz do wniosku, że to nie jest najlepsza idea. Pomysł z pokazaniem mu Złotych Tarasów nie wzbudził z kolei szczególnego uznania u twojego krakowskiego kolegi, bo – szczerze powiedziawszy – galerie handlowe w środku wszędzie wyglądają tak samo.
![ok7](http://miejscezamiejscem.blog.pl/files/2017/08/ok7.jpg)
W końcu przypominasz sobie moje słowa i zabierasz go na Plac Grzybowski. I bardzo dobrze, bowiem to właśnie na tym niewielkim skrawku powierzchni skondensowały się wszystkie elementy, które tworzą to miasto od lat. To tutaj – nie tylko na Placu ale i w jego bliskim otoczeniu – można znaleźć obok siebie: piękno i brzydotę, historię i nowoczesność, sztukę i kicz, czyli cchaos, który stanowi istotę Warszawy.
A zatem na początku kolega zachwyci się na pewno ulicą Próżną, która prowadzi na plac. To krótka uliczka z zaledwie kilkoma kamienicami, a jednak – tutaj najbardziej można zobaczyć, dlaczego Warszawa została niegdyś nazwana „Paryżem Północy” – bo te budynki przetrwały wojnę i są naprawdę piękne, zwłaszcza po niedawnym remoncie generalnym. Ale jeden z nich ciągle jest w stanie przedwojennym, a patrząc na niego można się poczuć jakbyśmy się przenieśli się w czasie.
![DSC00406-crop](http://miejscezamiejscem.blog.pl/files/2017/08/DSC00406-crop.jpg)
Kiedy już wejdziecie na sam plac… no cóż – twojego, zapewne przyzwyczajonego do wyglądu królewskiego miasta Krakowa kolegę, czeka niezły szok. Bo oto, w jednym tylko miejscu będzie miał okazje podszkolić się ze wszystkich nurtów architektonicznych ostatnich 150 lat w całej swojej okazałości.
![ok5](http://miejscezamiejscem.blog.pl/files/2017/08/ok5.jpg)
Bo oto secesyjne, ponad stuletnie kamienice z ulicy Próżnej, nagle jak za ścięciem piekielnie ostrego noża przechodzą w koszmarki architektoniczne z epoki Edwarda Gierka, dodatkowo odmalowane paskudną, pomarańczową farbą. Po drugiej stronie placu wyrósł sobie dwa lata temu jeden z najwyższych wieżowców Warszawy, czyli słynny szklany Cosmopolitan, w którym metr kwadratowy mieszkania kosztuje tyle, co twoja półroczna lub nawet roczna pensja.
![ok9](http://miejscezamiejscem.blog.pl/files/2017/08/ok9.jpg)
A na tle wieżowca zobaczycie wielkie i brzydkie kloce, czyli… gomułkowskie i mało wyrafinowane w swojej architekturze 16-piętrowe bloki osiedla Za Żelazną Bramą. Każdy z tych kolosów ma w środku… ponad 400 mieszkań z obowiązkową, ciemną kuchnią. Kiedy spojrzysz na lewo, zobaczysz ogromną, masywną bryłę Kościoła Wszystkich Świętych, który liczy już ponad 150 lat. Świątynia natomiast sąsiaduje z wysokimi i zielonymi blokami zbudowanymi w złotych czasach PRL-u, a w dalszej perspektywie przed twoimi oczami wyrasta… sam Pałac Kultury i Nauki, który znajduje się jakieś 400 metrów stąd.
![ok3](http://miejscezamiejscem.blog.pl/files/2017/08/ok3.jpg)
No powiedz, czyż można to nazwać inaczej niż chaosem? Na szczęście na środku placu znajduje się od kilku lat miejsce, które chyba każdemu przypadnie do gustu: to gustownie zaprojektowane oczko wodne z ławeczkami dookoła i fontanną, zwane dotleniaczem. Usiądźcie sobie tutaj z kolegą, niech ochłonie od nadmiaru wrażeń i spojrzy raz jeszcze dookoła siebie, bo w Krakowie takiego miszmaszu stłoczonego na tak małej powierzchni raczej nigdzie nie uświadczy. Nawet punkty handlowe mają tutaj skrajnie różne funkcje – bo oto modne, drogie knajpy i restauracje sąsiadują z… małymi, rzemieślniczymi sklepikami z farbami, pędzlami, sznurkami konopnymi i klejami, jakby chciałby dołożyć jeszcze swoją cegiełkę do chaosu tej okolicy.
Ale kiedy oczy kolegi oswoją się już z tym, że właśnie trafił na miejsce, które łączy wszystkie style architektoniczne ostatnich 150 lat, brzydota i kicz sąsiadują tutaj z pięknem i dostojnością, poczuje, że to w gruncie rzeczy sympatyczne miejsce. Ba – dostrzeże, że dookoła siedzi pełno ludzi, a pobliskie kawiarnie okupują tłumy.
![ok8](http://miejscezamiejscem.blog.pl/files/2017/08/ok8.jpg)
Bo proszę Państwa: tutaj czuje się prawdziwą Warszawę. Z jej pokręconą historią, tradycją, chaosem, nieuporządkowaniem, a jednocześnie niebywałą energią. W tym miejscu Warszawa istniała od kilku setek lat i to się czuje. Trzeba też dodać że Plac Grzybowski kojarzy się bardzo mocno z przedwojenną kulturą żydowską – zresztą do niedawna był tutaj Teatr Żydowski (zamknięty na czas budowy nowej siedziby), pomiędzy blokami trafimy na klimatyczną Synagogę Nożyków, a co roku odbywa się na placu Festiwal Kultury Żydowskiej ściągający tu tysiące ludzi.
![ok10](http://miejscezamiejscem.blog.pl/files/2017/08/ok10.jpg)
Dlatego jeśli usiądziecie z kolegą w jednej z tutejszych knajp na piwo, które okaże się jednak trzema piwami, a w międzyczasie pociąg twojego krakowskiego przyjaciela odjedzie w siną dal, nie przejmujcie się tym wcale. Bo pociągi mają to do siebie, że odjeżdżają jeden za drugim, natomiast Plac Grzybowski stał, stoi i stać będzie i właśnie w tym miejscu zaczyna się i kończy prawdziwa i autentyczna Warszawa.
Tutaj przeczytasz o tym, gdzie najlepiej robić zakupy spożywcze w Warszawie…
Inne opowieści z moich podróży przeczytasz w książkach: „Miejsce za miejscem, czyli podróże małe i duże” oraz w jej drugiej części. Kliknij tutaj, żeby kupić książki.
Chcesz być na bieżąco? Kliknij tutaj i polub ten blog na Facebooku!
Audycja „Miejsce Za Miejscem” w każdy wtorek o 10:40 na antenie Radia Dla Ciebie oraz na:
www.rdc.pl. Archiwalnych audycji można posłuchać
tutaj
————————————————————————————————————-