Jak poinformowały mnie Mapy Google, Warszawę od miejsca w którym znajduje się jedna z bram do innego świata, dzieli dystans 732 kilometrów. Bowiem tyle wynosi odległość drogowa ze stolicy Polski do czeskiego Pilzna, a konkretnie do Muzeum Lalek. A to właśnie tam znajduje się… portal otwierający tajemne drzwi do zupełnie nierealnego i nierzeczywistego świata.

Niektórych kręcą filmowe strzelaniny, innych – efektowne pościgi na wielkim ekranie, a jeszcze innych – krwawe horrory albo łzawe historie z tureckich seriali. W każdym razie chyba każdy z nas ma swoje ulubione momenty filmowe, które pamięta się nawet po latach. Ja niedawno zorientowałem się, że w pamięci wyryły mi się zwłaszcza te sceny, w których następowało przejście do innego wymiaru.

Czyli na przykład moment wkroczenia Adama Niezgódki przez bramę prowadzącą na teren Akademii Pana Kleksa, albo też drewniana szafa, w której znajdowało się tajemnicze przejście do Krainy Narnii. I podobnie podczas swoich podróży, za każdym razem jestem niesamowicie podekscytowany, kiedy trafiam do miejsca, które okazuje się należeć do innego świata i wymiaru. A takim właśnie miejscem jest Muzeum Lalek, położone w kamienicy tuż przy Rynku, w czeskim mieście Pilzno. I tak jak na filmach, początkowo nic nie wskazywało na to, ze zwykłe drzwi prowadzące do jednego z zabytkowych budynków na starówce to w rzeczywistości ukryty portal otwierający przed gościem bajkowy i nierealny świat.

Co my tu mamy? Ano całkiem sporą ekspozycję… drewnianych lalek i kukiełek najrozmaitszej wielkości, które zajmują w sumie trzy piętra tej okazałej kamienicy przy rynku. Zapewne zapytacie dlaczego jedno z głównych muzeów Pilzna poświęcone jest akurat lalkom? Już tłumaczę.

Nikt nie wie czy to jakaś specjalna aura w powietrzu, czy inne względy o tym zadecydowały, ale w XIX wieku to właśnie Pilzno i okolice szczególnie przyciągały artystów. I to takich, którzy gdzieś w środku najwyraźniej nadal byli dziećmi i – co najważniejsze – udało im się nie zatracić w sobie tego dziecięcego pierwiastka osobowości. A drzemiące w nich pokłady talentu i fantazji zaowocowały stworzeniem miniaturowych teatrów kukiełkowych i przedstawień lalkowych, które przez lata zachwycały publiczność. Ba, ich kunszt był na tyle unikalny, że czeskie lalkarstwo zostało jakiś czas temu oficjalnie wpisane na listę UNESCO, czyli wykaz najcenniejszych dóbr materialnych i niematerialnych świata. A nieformalną stolicą czeskich kukiełek stało się właśnie Pilzno.

Już dwieście lat temu, po czeskich miastach, miasteczkach i wsiach krążyły trupy marionetkarzy, którzy wystawiali swoje przedstawienia. Tak jak w przypadku grup cyrkowych podróżowali oni najczęściej drewnianymi wozami, a ich przyjazd do danej miejscowości stawał się wydarzeniem, które przyciągało ludzi z całej okolicy. Wszyscy zjeżdżali się po to, żeby na własne oczy móc zobaczyć przedstawienie z marionetkami i kukiełkami w roli głównej.

A na malutkich scenach działo się, oj działo! Zawieszone na sznurkach i poruszane palcami lalkarzy postacie Diabłów, Aniołów, Księżniczek, Błaznów, Żołnierzy czy Króli bawiły zarówno dorosłych, jak i dzieci. Dialogi i akcja przedstawień były podlane dużą ilością satyry, złośliwości i poczucia humoru, bo – jak wiadomo akurat tego Czechom nie brakuje.

W Muzeum ze wszystkich stron otaczają nas niemi bohaterowie tamtych przedstawień, czyli lalki. Śmieszne, często wykoślawione i przerysowane, ale także straszne i niepokojące. Tworzą one zupełnie fantastyczny świat, w którym zwiedzający zanurza się bez reszty na godzinę albo i dwie. Wszystkie kukiełki i marionetki są wykonane z pietyzmem i starannością, więc ich oglądanie z bliska sprawia autentyczną przyjemność. Ale możemy również sprawdzić się w roli animatorów i poruszać drewnianymi postaciami, przymierzyć sobie ogromne kapelusze czy też zapozować do zdjęcia na tle jednej ze scenografii. Istnieje także możliwość wypożyczenia sobie mini-teatru lalkowego, zatem jeśli ktoś chce wcielić się w rolę lalkarza i zrobić show dla znajomych – wystarczy, że zapłaci 150 koron i może już zacząć powielać na domowej drukarce plakaty anonsujące swoje pierwsze amatorskie przedstawienie. Niesamowite są także stare zdjęcia wiszące na ścianach muzeów, które pokazują życie wędrownych trup teatralnych „od środka”.

W Muzeum Lalek przypomina się także o Josefie Skupie – twórcy dwójki słynnych marionetkowych postaci: Spejbla i Hurvinka. Są one na tyle ikoniczne dla Czechów, ze mają nawet swój pomnik na rynku w Pilznie. Natomiast w środku możemy obejrzeć oryginalne marionetki obu tych postaci, znane każdemu mieszkańcowi tego kraju.

Ale najważniejsze jest to, że Muzeum Lalek to miejsce, w którym – jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki – przenosimy się do innego świata. Raz śmiesznego, za chwilę z kolei strasznego, ale jednocześnie tak wciągającego, że zapominamy o tym, że tuż obok, na rynku w Pilznie  toczy się normalne życie. No i jeszcze coś – wchodząc do środka mamy okazję poczuć się tak, jak czuli się bohaterowie „Opowieści z Narnii” odkrywający w szafie przejście do krainy fantazji albo czarodzieje, którzy trafili właśnie na peron 3 i ¾ na dworcu w Londynie, skąd za chwilę odjedzie ekspres do Hogwartu.

I choćby dla tego uczucia polecam z całego serca wizytę w tym miejscu – wszystkim małym, większym i tym zupełnie już dorosłym dzieciom.

TUTAJ przeczytasz o tym, jak dwoje ludzi stało się właścicielami pałacu w Czechach.

Niepublikowane opowieści z podróży można przeczytać w moich książkach. Kliknij tutaj, żeby kupić książki.

Chcesz być na bieżąco? Kliknij tutaj i polub ten blog na Facebooku!