Spędziłem w Grodzisku Mazowieckim zaledwie kilka godzin. Przyjechałem z Warszawy pociągiem podmiejskim o 9:30, a w planie miałem powrót około godziny 19:00. A jednak wróciłem nieco później, bo – jak się okazało – nie zdążyłem na zaplanowany pociąg powrotny. Dlaczego? Ano dlatego, że potrzebowałem nieco czasu na pozbieranie swojej szczęki z podłogi. Wypadła mi ona z wrażenia, które zrobiło na mnie to miasto. Panie i Panowie – przedstawiam wam swoje najnowsze podwarszawskie odkrycie!
Grodzisk Mazowiecki znałem dotąd jedynie z nazwy. Owszem, przejeżdżałem tędy nie raz samochodem, czy pociągiem, ale nigdy nie miałem okazji pobyć tu nieco dłużej. Przy okazji popełniłem grzech zaniechania. Otóż jeden z moich znajomych zamieszkał w Grodzisku i często mi opowiadał, jak to miasto się wspaniale rozwija. A ja, głupi, myślałem, że jemu tylko się tak wydaje, natomiast Grodzisk Mazowiecki nie różni się wiele od pozostałych podwarszawskich miejscowości. Mam nadzieję, że zostanie mi to wybaczone podczas Sądu Ostatecznego. O ile mi wiadomo, z głupoty czasami rozgrzeszają.
Na szczęście niedawno dostałem zaproszenie do Grodziska Mazowieckiego na jednodniowy wyjazd dla dziennikarzy. I tak oto, pewnej lipcowej niedzieli wysiadłem na pięknej stacji kolejowej, która naprawdę robi wrażenie. To zabytkowy (ponad stuletni) budynek, co nie powinno dziwić, bo przez miasto przechodziła słynna Kolej Warszawsko-Wiedeńska.

Co ciekawe, możemy do Grodziska dojechać także tak zwaną „wukadką”, czyli Warszawską Koleją Dojazdową, która ma z kolei zupełnie oddzielną stację usytuowaną w innej części miasta. Fajne? No pewnie, to przekłada się na dużą ilość dziennych kursów pociągów jeżdżących po obu niezależnych liniach kolejowych.
Czy miasto jest piękne? Tego bym nie powiedział, bo architektura nie odstaje za bardzo od innych podwarszawskich miejscowości. Choć znajdziemy tu także historyczne obiekty, takie jak charakterystyczna willa Foksal, kościół Św. Anny, czy też okazały Zakład Wodoleczniczy z końca XIX wieku.

Jednak w Grodzisku Mazowieckim postanowili wziąć sprawy wyglądu miasta we własne ręce! I tak na przykład ulica 11 Listopada została przekształcona w bardzo ładny i reprezentacyjny deptak – z dużą ilością kwiatów i tak zwanej małej architektury. Ale, ale – uwagę wszystkich przykuwają… piękne murale na fasadach pobliskich budynków, będące reprodukcjami najbardziej znanych obrazów Józefa Chełmońskiego, którego pomnik stoi zresztą na początku deptaku.
Czemu akurat jego? Otóż ten wybitny malarz mieszkał niedaleko miasta, w miejscowości Kuklówka. I proszę mi wierzyć, że słynne „Babie Lato” czy też nie mniej słynne „Bociany, zdobiące ściany kamienic wzdłuż głównego deptaku miasta, robią duże wrażenie. I, szczerze mówiąc, nie znam żadnego innego miasta w Polsce, w którym można oglądać klasykę polskiego malarstwa w roli wielkich malunków zdobiących domy. Szacuneczek!



A zresztą, murale to kolejny przykład na to, ze w Grodzisku Mazowieckim mają dobry gust. Dużo jeżdżę po Polsce i zauważyłem jedno – w większości polskich miejscowości przeważają malunki historyczno-martyrologiczno-patriotyczne. Niestety, często pozbawione jednej, acz kluczowej cechy: oryginalności.
No, może z wyjątkiem Łodzi, która z fajnych i ciekawych murali uczyniła jedną ze swoich wizytówek.
Pod tym względem Grodzisk Mazowiecki znów wyróżnia się na plus. I tak na przykład przy ulicy Nadarzyńskiej można tam zobaczyć ogromny, zajmujący całą ścianę budynku, mural autorstwa Tytusa Brzozowskiego, przedstawiający kolorową kwintesencję tego, co w Grodzisku najbardziej charakterystyczne. Bez zadęcia, bez puszenia się – to po prostu ładny kawałek sztuki ulicznej namalowany przez zawodowca, bo ten artysta słynie ze swoich prac.





Na mnie największe wrażenie zrobił, mieniący się chyba wszystkimi kolorami tęczy, mural przedstawiający głowę kobiety, nawiązujący do Festiwalu Kultur Świata, który odbywa się w Grodzisku Mazowieckim od trzech lat. O samej imprezie napiszę nieco dalej, ale trzeba to powiedzieć jasno – ten mural to prawdziwe dzieło sztuki!
Nietrudno zauroczyć się także parkiem w Adamowiźnie, na obrzeżach Grodziska Mazowieckiego. To pięknie zagospodarowany teren, pełen drzew i krzewów, pośród których można odnaleźć wiklinowe rzeźby zwierząt. Po prostu warszawskie Łazienki, tyle, że w miniaturze. Tutaj z kolei największą uwagę przyciąga klimatyczny biały budynek, usytuowany na wzgórzu. To tak zwany Dworek Adama Chełmońskiego, który jest otwarty dla zwiedzających, i w którym niemal non-stop organizowane są jakieś wydarzenia. Proszę mi wierzyć, że latem, kiedy budynek jest porośnięty ze wszystkich stron kwiatami, wygląda on naprawdę bajkowo!



Kolejnym parkiem, w którym można odpocząć i dobrze spędzić czas jest historyczny Park im. Skarbków, usytuowany niemalże w centrum miasta. To doskonale zagospodarowana przestrzeń, gdzie w słoneczny dzień można spotkać tłumy spacerowiczów. Od kilku lat dodatkowym magnesem przyciągającym ludzi jest tężnia solankowa.
Ale w Grodzisku potrafią także najwyraźniej zrobić „coś z niczego”. Oto bowiem na terenie miasta znajdują się Stawy Walczewskiego, które zapewne gdzie indziej byłyby tylko niepozornym i zaniedbanym zbiornikiem wodnym, natomiast tutaj stały się atrakcyjnym terenem rekreacyjnym. Dookoła stawów wytyczono ścieżki i postawiono ławki. Utworzono sztuczną plaże, a w sezonie działa wypożyczalnia sprzętu wodnego. Instagramowego uroku temu miejscu dodaje niewielki drewniany mostek łączący dwa brzegi stawu, udekorowany w sezonie pięknymi kwiatami.


Ale największe wrażenie zrobiła na mnie Hala Widowiskowo-Sportowa. Nowoczesny obiekt, w którym można organizować imprezy dla ponad 1000. osób (i gdzie znajduje się m.in. ścianka wspinaczkowa) zwraca z zewnątrz uwagę swoją nietypową architekturą oraz… charakterystyczną wieżą, umiejscowioną na dachu, które przypomina wieżę kontroli lotów na jakimś lotnisku.
Cóż to takiego? Ano proszę sobie wyobrazić, że na samej górze znajduje się… najprawdziwsze obserwatorium astronomiczne! Tak, tak – można tutaj obserwować gwiazdy przez dwa teleskopy – do obserwacji dziennej i nocnej. W tym celu dach obserwatorium otwiera się, niczym dach Stadionu Narodowego.



Mało? No to wyobraźcie sobie, że dwa piętra niżej mieści się… kameralne planetarium! Można tutaj (w pozycji horyzontalnej) obejrzeć film o gwiazdach i planetach w okularach 3-D, natomiast w sali obok znajduje się symulator lotu kosmicznego. Siadając na specjalnym fotelu możemy się poczuć niczym Sławosz Uznański-Wiśniewski podczas lotu w kosmos.
Wisienką na torcie tego nowoczesnego obiektu jest także taras widokowy wyposażony w lunety, z którego możemy podziwiać panoramę okolicy na cztery strony świata, i skąd widać nawet wieżowce Warszawy. Przypominam – jesteśmy wciąż w 35-tysięcznym Grodzisku Mazowieckim, a nie we Wrocławiu czy Łodzi.


Trzeba to powiedzieć głośno – to miasto ma niesamowite szczęście do gospodarzy. Już sam ratusz w Grodzisku robi wrażenie – to nowoczesny budynek z zakrzywioną fasadą pokrytą taflami szkła… który nieprzypadkowo został tak zaprojektowany. Otóż dokładnie naprzeciwko ratusza stoi zabytkowa Willa „Niespodzianka” z 1906 roku, która… odbija się w szklanych ścianach pokrywających fasadę urzędu. I to właśnie o taki efekt połączenia historii z teraźniejszością chodziło architektom.


Miasto od kilku lat radzi sobie także ze zmorą większości polskich miejscowości – czyli z bałaganem i chaosem reklamowym. Krok po kroku podejmowane są kroki, które porządkują przestrzeń publiczną z krzykliwych szyldów, wielkich bannerów i płacht zasłaniających budynki. Coś, co wciąż nie udaje się gospodarzom dużych metropolii, w Grodzisku staje się faktem. Można? Można!
Duże wrażenie robi także Centrum Kultury, które swoją aktywnością i ofertą mogłoby zawstydzić niejedno miasto w Polsce. I tak na przykład trafiłem na zakończenie Festiwalu Kultur Świata, który co roku odbywa się w Grodzisku Mazowieckim. Tego dnia ulicami miasta przeszedł barwny korowód muzyków i tancerzy z całego świata. Poczułem się jak w Rio de Janeiro! Tłumy mieszkańców obecnych podczas parady i atmosfera zabawy udzielająca się chyba każdemu… to jest to, co wyróżnia tę imprezę! Ostatnim akcentem Festiwalu był koncert finałowy, który odbył się we wspomnianej już Hali Widowiskowo-Sportowej. To wydarzenie zgromadziło… półtora tysiąca ludzi! A wejściówki na ten koncert rozeszły się w kilka minut.






Dodam, że w budynku Centrum Kultury udostępniono mieszkańcom (zupełnie za darmo) przestrzeń coworkingową, oferującą dostęp do biura, darmowy internet, kawę i herbatę. Jeśli więc ktoś pracuje online i nie chce tego robić z domu – może wykonywać swoje obowiązki tutaj. Wystarczy się zarejestrować w specjalnym systemie zapisów. Kolejny przykład na pomysłowość i kreatywność tutejszych włodarzy.
Wkrótce przed Centrum Kultury ma powstać zupełnie nowa przestrzeń publiczna – ze sztucznym zbiornikiem wodnym, ławkami i roślinami. A pod placem planowany jest… parking podziemny na 200. samochodów. Duża inwestycja, której często „nie da się” zaprojektować nawet w największych miastach Polski.
Dlatego proszę mi się nie dziwić, że nie zdążyłem (z wrażenia!) na powrotną kolejkę do Warszawy. I Wam też radzę odwiedzić to wyjątkowe miasto, tylko lojalnie uprzedzam – bardzo możliwe, że po wizycie w Grodzisku Mazowieckim zapragniecie tutaj zamieszkać na stałe.
I wcale się wam nie dziwię.
TUTAJ przeczytasz o pewnej kultowej pizzerii w Toruniu
Nowe opowieści z podróży przeczytasz w moich trzech książkach. Kliknij tutaj, żeby kupić książki.
Chcesz być na bieżąco? Kliknij tutaj i polub ten blog na Facebooku!
Nie Adamówka tylko Adamowizna 😉 proszę zmienić bo kuje w oczy, pozdrawiam
Zrobione. Dzięki za czujność!
Szanowny Panie w artykule jest błąd w nazwie miejscowości pod Grodziskiem gdzie mieści się dworek Chełmońskiego, miejscowość ta to “Adamowizna”
Poprawione. Przepraszam, słownik w telefonie mi czasem robi psikusy.